piątek, 6 września 2013

LOVE YOURSELF AND LOVE YOUR BODY- Jesteś tym co jesz cz. 2

Witajcie:)
Tym razem przedstawiam Wam moją historię żywieniową. Nie ukrywam, że blog jest dla mnie pretekstem do większego dbania o to, co jem. Moje złe nawyki żywieniowe osiągnęły apogeum odkąd poszłam na studia, prowadzę bardzo nieregularny tryb życia, praca nad projektami wymaga zarywania nocek a i tak człowiek nie ma nigdy niczego na czas. Doszło do tego, że noc praktycznie zlała mi się z dniem a więc człowiek nie maszyna- coś jeść w tej nocy musi zwłaszcza, gdy go czeka ranna wycieczka na uczelnie. Pamiętam, że nawet raz smażyłam sobie ociekające tłuszczem tosty o 3 rano ;/ (teraz na samą myśl robi mi się niedobrze!) w efekcie mój żołądek w ogóle nie miał czasu na odpoczynek i tym sposobem przytyłam 5 kg a i przy tym całkowicie wyniszczyłam swój organizm oraz zyskałam całkiem nową przyjaciółkę- anemię. Nie muszę pewnie wspominać o dużych ilościach nawet nie kawy, lecz dwóch rzeczy, bez których nie potrafię funkcjonować i od których jestem uzależniona- mocnej, czarnej herbaty oraz słodyczy :(  Do tego dochodzi fakt, że cierpię na zespół jelita drażliwego i mamy cały komplet! Jedyny dar od losu to to, że nie przepadam za chipsami i fast-foodami :)Już w tamtym roku próbowałam to zmienić, wybrałam się do lekarza, który zajmuje się medycyną chińską- dostałam dietę na 4 tygodnie, lecz niestety nie uwzględniała ona mojego trybu życia (ostatni posiłek o 18 jest w moim przypadku nierealny ). Bardzo szybko widziałam efekty w postaci chudnięcia ale wiecie czym przede wszystkim było to spowodowane? że wcinałam tylko ciemne pieczywo z ogórkami kiszonymi :D a dlaczego? otóż dlatego że po kilku dniach jedzenia tych wszystkich rzeczy wolałam nie jeść NIC, niż jeść to, co było w diecie- po prostu na samą myśl o kaszy jaglanej robiło mi się niedobrze. Musiałam wyeliminować całkowicie nabiał, białe pieczywo i wszystko co związane z mąką pszenną, także cytrusy,białe mięso itp a więc z pokarmów przeze mnie tolerowanych zostały mi ogórki kiszone :(
Szczytem dla mnie było przygotowanie sobie 2 ziemniaków gotowanych- na śniadanie- wg diety-wierzcie mi, siedziałam nad tym od 6 do 6.30 i nie dało rady się zmusić. Szybko wróciłam do starego trybu odżywania.
Pewnie kiedyś wybiorę się do dietetyka,( tak, żeby ustalił mi dietę wg mojego trybu życia) na razie próbuję wdrożyć plan zdrowego żywienia małymi kroczkami, wyszukując lekkie dania, które jestem w stanie zjeść ze smakiem:) i będę się nimi z Wami dzielić:)
Dziś chciałam Wam przedstawić przepis na pyszne śniadanko, które kiedyś zaserwowała mi mama:)
Jest to kaszka kukurydziana ( możecie zastąpić jaglaną) zapiekana z jabłkami, kokosem na mleczku kokosowym. Mimo, iż nie zawiera cukru jest bardzo słodziutka:) Spróbujcie!

Potrzebujemy:
ok. trzy czwarte szklanki kaszy kukurydzianej
wiórki kokosowe
1 mleczko kokosowe
szklanka wody
miód
cynamon
jabłko



Przygotowanie:

do rondelka wlewamy mleczko kokosowe, wlewamy szklankę 
wody, mieszamy i czekamy aż się zagotuje


wsypujemy kaszkę i gotujemy 5 min. od czasu 
do czasu mieszając

 dodajemy szczyptę cynamonu
 wiórki kokosowe ( ok 2 łyżki)
3 łyżeczki miodu
...i mieszamy
 jabłka kroimy wedle uznania, mieszamy wszystko

przekładamy do małego naczynia żaroodpornego
pieczemy ( najlepiej pod przykryciem) ok. 20 min 
w temperaturze 200 st.
Smacznego!:)

1 komentarz:

Dziękujemy za komentarze:)