środa, 11 września 2013

LOVE YOURSELF AND LOVE YOUR BODY. - Moje odchudzanie.

Zbliżająca się jesień skłoniła mnie za ponowne wzięcie się za siebie nie wiem dlaczego ale mnie łatwiej zabierać się za diety i ćwiczenia jesienią niż wiosną chcąc na sile odchudzić się na okres wakacji. Zacznę od tego, że moja historia z odchudzaniem zaczęła się rok temu. W konkretnej diecie wytrwałam do lutego ale ćwiczę do teraz, nawet w wakacje starałam się przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu pojawiać się na siłowni.

A oto moja historia:

Rok temu obudziłam się w pewny poniedziałek i postanowiłam się odchudzać. Nie wynikało to z tego, że chciałam schudnąć do nowej pary spodni lecz z tego, że bardzo źle czułam się w swoim ciele. Mój organizm też nie pracował dobrze. Tak jak moja przyjaciółka Poli cierpię na przypadłość jaką jest zespół nadwrażliwego jelita. Źle się o tym pisze ale prawda jest taka, że towarzyszyła mi seria zaparć, a gdy zjadłam pizze lub inną ciężką potrawę kończyło się to na rozstrojach, silnymi skurczami jelit i biegunką.
Odchudzanie więc było głównie dla zdrowia, waga 66 kg przy wzroście 160 cm to nadwaga i trzeba było coś z nią zrobić. Dziś choć nie stosowałam diety od marca nie przytyłam tego co udało mi się zrzucić, od czasu zmiany żywienia i regularnego sportu nie zdarzyły mi się skurcze jelit, poprawiła mi się cera, wyrzeźbiły mi się mięśnie o których nie miałam pojęcia, czuję się lżej mimo że nadal mam tu i ówdzie troszkę tłuszczu.

Nie będę mówiła, że było łatwo, gdyby nie mój chłopak prawdopodobnie nie schudłabym 8 kg. Pomogło mi nastawienie, nie narzucałam sobie czasu w którym mam schudnąć po prostu warzyłam się i mierzyłam co dwa tygodnie a każdy zgubiony centymetr dawał mi motywacje do kolejnych działań.
Diety szukałam sobie sama, przeczytałam całe mnóstwo stron internetowych śledziłam przeróżne fora, wszystko dostosowywałam sobie sama do własnego stylu życia, i do tego co lubię jeść. Nigdy nie schudniemy i nie wytrzymamy w diecie kiedy będzie ona posiadała potrawy, których nie lubimy, człowiek od razu się zniechęca, a przynajmniej ja! :)
Oczywiście miałam przygodę z dietetyczką, dostałam dietę dostosowaną dla mnie ale niestety jestem osobą, u której każdy dzień wygląda inaczej o różnych godzinach wstaje, dlatego nie jestem w stanie stosować diety która wymaga ode mnie jedzenia o wyznaczonych porach, próbowałam niestety nie udało mi się.

Dziś postanowiłam dokończyć swoje dzieło i powalczyć jeszcze o zrzuceniu 5 zbędnych kilogramów, mam nadzieje, że dołączycie do mnie!

Dla zmotywowania was zamieszczam tutaj moją dawną tabele, którą prowadziłam podczas odchudzania i zdjęcia przed i po odchudzaniu.

 Przed:


Po:


A tutaj zamieszczam linki do stron z ćwiczeniami, które zamierzam stosować:
 
 
Mój trening będzie wyglądał następująco:
Cztery razy w tygodniu godzina bieżni, (poniedziałek, wtorek, czwartek, piątek)
Trzy razy w tygodniu ćwiczenia na brzuch, (poniedziałek, środa, piątek)
 
Siedem razy w tygodniu ćwiczenia na boczki,
Siedem razy w tygodniu ćwiczenia na pośladki
 

Po każdych dwóch tygodniach będę się ważyła i mierzyła oraz będę zdawała relacje z tego co jadłam i pijam; moje aktualne wymiary zamieściłam w tabeli powyżej a na zdjęciu poniżej uwieczniłam stan mojej aktualnej figury.

Ja mam co zrzucać a wy,
PODEJMUJECIE WYZWANIE?!

2 komentarze:

  1. nieźle Ci idzie:) trzymam kciuki:)

    pozdrawiam

    http://onlymyfashionstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze:)